środa, 31 października 2012

żel antybakteryjny do rąk.

Nastał sezon grypowy aura za oknem coraz chłodniejsza, a nasze organizmy coraz mniej odporne na różnego rodzaju zarazki. Jak się przed tym chronić? Każdy wie, że na dłoniach przenoszone są liczne drobnoustroje, dlatego tak ważne jest odpowiednio częste mycie rąk. Jest jednak wiele sytuacji, kiedy dostęp do bieżącej wody jest ograniczony lub wtedy, gdy chcemy mieć dodatkową pewność, że nasze ręce są higienicznie czyste. Na ratunek przychodzi nam antybakteryjny żel do rąk firmy Kamil, o którym będzie dziś słów kilka.


"Żel antybakteryjny Kamil nie wymaga użycia wody. Szybko i skutecznie likwiduje aż do 99,9% wszystkich drobnoustrojów. Produkt jest polecany do codziennego użytku, praktycznie w każdej sytuacji, także w sezonie zimowym. Szczególnie jest przydatny w podróży, na zakupach, po kontakcie ze zwierzętami, w samochodzie, na uczelni czy na spacerze. Zapewnia higieniczną czystość rąk, nie wysusza ich skóry i pozostawia świeży, przyjemny zapach."


Czy produkt ten spełnił moje oczekiwania? Absolutnie tak! ;)) Żel ma świetną konsystencję- nie za rzadką, nie za gęstą, dzięki czemu nie wylewa się z opakowania. Poza tym starcza na długo, gdyż jest wielkości standardowego kremu do rąk (75ml)- może zabrać go ze sobą wszędzie! Pozostawia moje dłonie w odświeżonym stanie i co najważniejsze- bez zbędnych bakterii. Używam go głównie po wyjściu z tramwaju i na uczelni, no i wszędzie tam, gdzie nie mam dostępu do bieżącej wody! Ma bardzo świeży, kwiatowy zapach, szybko się wchłania i kosztuje niewiele- ja kupiłam go w promocji- coś koło 5zł. Myślę, że to świetna alternatywa dla znanego Wam już pewnie żelu antybakteryjnego firmy Carex- Kamil jest zdecydowanie tańszy i ma większą pojemność, a właściwości takie same. Oczywiście polecam! ;))

A Wy jak chronicie się przed zarazkami? Używacie żelów antybakteryjnych? Jeśli tak, to jakich marek?

piątek, 26 października 2012

niebiański produkt ;-)

Dziś przychodzę do Was z recenzją kosmetyku, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, a mianowicie chodzi mi o jedwabiste serum do ciała od Delii. Do tej pory jeśli chodzi o pielęgnację ciała stosowałam różnego rodzaju balsamy, mleczka, ewentualnie masła, dlatego "jedwabiste serum" to dla mnie wielka nowość. Nie oczekiwałam od tego produktu wiele, dlatego moje zaskoczenie było jeszcze bardziej pozytywne już po pierwszej aplikacji kosmetyku. 

"Zamień codzienną pielęgnację w zmysłowe doznanie i stań się posiadaczką anielsko gładkiej skóry z Jedwabistym serum do ciała Delia Dermo System for Angel!"

Jedwabiste serum do ciała Delia Dermo System for Angel to unikalny kosmetyk przeznaczony do pielęgnacji nawet najbardziej delikatnej i wrażliwej skóry. Lekki i ładny zapach oraz szybko wchłaniająca się konsystencja gwarantują precyzyjną i niezwykle przyjemną aplikację.
Główne składniki:
  • bioaktywne Colostrum – naturalna, najsilniejsza substancja regenerująca skórę, bogata w ponad 250 związków aktywnych (witaminy, składniki mineralne, czynniki odpornościowe, aminokwasy). Idealnie nawilża, odżywia i intensywnie stymuluje skórę do autoregeneracji.
  • proteiny jedwabiu - nadają skórze miękkość, jedwabistość i niezwykłą elastyczność
  • d-panthenol – działa łagodząco i kojąco na naskórek
  • ekstrakt z imbiru – poprawia elastyczność i jędrność skóry, opóźnia procesy starzenia
Jedwabiste serum do ciała Delia Dermo System for Angel  - cena: 14zł / 200ml


Pierwsze, co rzuca się w oczy to oczywiście piękne, kobiece opakowanie, już od samego patrzenia można poczuć się jak w niebie! Jednak wiadomo etykieta nie jest najważniejsza- liczy się działanie! Jedwabiste serum do ciała ma bardzo delikatną konsystencje dzięki czemu idealnie rozprowadza się na skórze. Aplikacja tego kosmetyku jest bardzo przyjemna zarówno ze względu na dobrą konsystencję jak i cudowny, wręcz "anielski" zapach. Ciężko go do czegokolwiek porównać- jest po prostu słodki, jednak niezbyt nachalny. Na pewno plusem jest to, że nie zostawia tłustej warstwy, szybko się wchłania, doskonale nawilża skórę nadając jej przy tym miękkość i cudny zapach! Hmm, czy mogłabym doszukać się jakiejś wady? W przypadku tego produktu absolutnie nie! Spełnia swoje zadania- doskonale nawilża, niebiańsko pachnie, a przy tym jest tanie i opakowanie cieszy oko! Polecam spróbować, naprawdę warto! ;)



Plusy:
- delikatny, nienachalny, wprost niebiański zapach
- doskonale nawilża skórę nie pozostawiając tłustej powłoki
- idealna konsystencja (nie za rzadka, nie za gęsta)
- ciekawe opakowanie
- szybko się wchłania
- pozostawia skórę gładką w dotyku (efekt utrzymuję się naprawdę długo)

Minusy:
-brak!!!

Podsumowując- jestem z tego produktu naprawdę zadowolona! ;-)

niedziela, 21 października 2012

spiekany puder do ciała by FM Group.

Dziś chciałabym podzielić się z Wami opinią na temat kosmetyku, bez którego teraz nie wyobrażam sobie mojego codziennego makijażu. Wcześniej bałam się używać tego typu kosmetyków, gdyż nie chciałam zrobić sobie nimi krzywdy- teraz wiem, że praktyka czyni mistrza! Umiejętnie nałożony bronzer potrafi perfekcyjnie wymodelować kontury, wyszczuplić owal twarzy, przyciemnić te partie twarzy, które chcemy ukryć oraz rozświetlić te, które chcemy uwydatnić. Poza tym to świetny sposób na zatrzymanie letniej opalenizny! ;)


"Dzięki idealnie dobranym, mikroskopijnej wielkości pigmentom oraz opalizującemu pyłowi perłowemu przyciemnia koloryt cery, stwarzając efekt zdrowej opalenizny. Puder znakomicie nadaje się do delikatnego wykończenia makijażu. Zapewnia skórze słoneczny wygląd i dyskretny blask."


- mineralne pigmenty, odbijając światło, tuszują niedoskonałości oraz rozświetlają twarz, dekolt i ramiona
- nadają ciału piękny, lekko złocisty odcień
- olejki i wyciągi roślinne zapewniają skórze właściwe nawilżenie
- puder można stosować na mokro lub na sucho
-świetnie się sprawdza także jako cień do powiek i modelujący rysy twarzy róż; warto nim musnąć także ręce i nogi
- spiekany
- waga: 7g



Jak już wcześniej wspominałam- nie wyobrażam sobie mojego makijażu bez tego kosmetyku- jestem z niego bardzo zadowolona! Zacznę może od koloru, który może wydawać się zbyt rudy, ale to jest tylko złudzenie, bo puder ten ma sobie zarówno złote, jak i srebrne drobinki odbijające światło i rozświetlające dane partie ciała. Produkt ten świetnie się sprawdza jako cień do powiek- ja stosowałam go na mokro i efekt był naprawdę super! Kolejną zaletą tego bronzera jest to, że nadaje on skórze delikatny, lekko złocisty odcień opalenizny. No i ta wydajność- jestem pod wrażeniem, bo mam go już naprawdę długo! Jak oceniam trwałość? Produkt nakładam zazwyczaj rano i utrzymuje się do wieczora, bez żadnych poprawek! Pewnie dla niektórych z Was wadą mogą być rozświetlające drobinki, jednak na skórze wyglądają one bardzo delikatnie, tworzą piękny, naturalny efekt i odbijają światło! Na pewno nie jest to produkt dla osób z błyszczącą cerą, gdyż bronzer ten dodatkowo rozświetla, ale pozostałym serdecznie polecam! ;)

środa, 17 października 2012

serum na zniszczone końcówki- Avon.

Odpowiednia pielęgnacja włosów to dla mnie podstawa. Mam już chyba bzika na punkcie pięknych i zadbanych włosów- uważam, że włosy to wizytówka każdej kobiety. Jako, że z natury mam suche i puszące się włosy, przykładam do ich pielęgnacji jeszcze większą uwagę. Oprócz szamponów, odżywek i masek, używam również jedwabiu na przemian z serum. To już konieczność, tym bardziej kiedy prostuje lub suszę włosy, choć staram się ograniczać...

Zacznę od tego, że nie jestem wielką fanką kosmetyków od Avonu- ich cena jest podobna do innych kosmetyków z wyższej półki, a jakość wcale nie zachwyca, jednak jest jeden produkt, do którego wracam co jakiś czas- jest to serum na zniszczone końcówki. Jego regularna cena to 23 zł, ja kupiłam go w promocji (12zł), także zakup się opłacił. 


"Formuła oparta na technologii Tri-Keratin. Wygładza strukturę włosa i wzmacnia jego korzenie, dlatego włosy stają się zdrowe i lśniące. Błyskawicznie odżywia i regeneruje ich przesuszone i zniszczone końcówki. Sprawia, że włosy się ni plączą i są niezwykle błyszczące. Dla skuteczniejszej ochrony zawiera filtr przeciwsłoneczny. Preparat należy delikatnie wmasować w końcówki wilgotnych bądź suchych włosów."

Plusy:
- włosy są miękkie w dotyku
- ma piękny zapach
- ułatwia rozczesywanie
- jest wydajny
- wygodna aplikacja
- dobra cena (w promocji)
- konsystencja podobna do jedwabiu
- końcówki wyglądają na odżywione

Minusy:
- jedyne co mi w nim nie odpowiada to skład, dlatego nie używam go regularnie...

Myślę, że gdyby nie ten przerażający skład- byłby to hit wśród kosmetyków tego typu, ale zdaję sobie sprawę z tego, że kosmetyki posiadające alkohol w składzie nie najlepiej działają na nasze włosy. Z drugiej strony zastanawia mnie ten fenomen- włosy z zewnątrz wyglądają na lśniące i zdrowe, a tak naprawdę produkty tego typu wyniszczają je jeszcze bardziej...

Jak widać w swoim posiadaniu mam dość dużo tego typu kosmetyków, cenię sobie, gdy moje końcówki wyglądają na odżywione i zadbane. Oczywiście regularne wizyty u fryzjera są w tym przypadku również konieczne. W końcu nic nie zregeneruje naszych włosów, jak podcięcie końcówek u fryzjera! Olejek rycynowy w tym przypadku też mogę polecić! :)


poniedziałek, 15 października 2012

kawowe wariacje ;)

Lato już dawno uciekło, przed nami coraz dłuższe wieczory i krótsze dni- zabrzmiało trochę melancholijnie, prawda? Mój sposób na jesienną chandrę- pyszna kawusia. Latte, mrożona, cappuccino, z dodatkiem bitej śmietany, kardamonem, czekoladą, rumem- wszystko zależy od mojej wyobraźni! Ostatnio w tej kwestii naprawdę cuduję, a pomagają mi w tym gadżety, które udało mi się zdobyć już jakiś czas temu w pewnym konkursie. Najbardziej zadowolona jestem z syropów i książeczki z "kawowymi wariacjami"- raj dla takiego kawosza jak ja! ;)


Syropy monin- waniliowy, karmelowy i czekoladowy- pachną przepysznie!

Podkładki pod kubek z przepisami z tyłu ;)


książeczka z "kawowymi wariacjami" ;)





A wy jaki macie sposób na umilenie sobie tych długich wieczorów? :)

sobota, 13 października 2012

Śniegowcowe zestawy! :)

Dzisiaj będzie zupełnie nietypowo, bo przygotowałam dla Was kilka zestawów ze śniegowcami w roli głównej. Dwa z tych zestawów wykorzystałam w pewnym konkursie, a resztę zrobiłam z przyjemności- ostrzegam to wciąga! 

Jeśli chodzi o śniegowce to sama jeszcze niedawno byłam wielką przeciwniczką tego obuwia- zupełnie do mnie nie przemawiały. Ale wiadomo jak to z kobietami jest- jednego dnia coś się podoba, drugiego na odwrót- tak bywa również ze mną. Śniegowce dodają stylizacji takiego luźnego, casualowego klimatu, no i są oczywiście wygodne, co bardzo cenię sobie w obuwiu. Zastanawiam się ciągle nad ich zakupem, i może w końcu się zdecyduję? :)

A Wy co myślicie o śniegowcach- kupiłybyście, nosiłybyście, podziwiałybyście? :)

-na imprezę ;)
-na pogaduchy z przyjaciółką ;)
-na mroźny dzień ;)

-na wieczorny spacer z ukochanym ;)

-na wypad za miasto ;)

Który zestaw najbardziej przypadł Wam do gustu? (o ile w ogóle któryś Wam się podoba?) :)))

Ps. W konkursie nie udało mi się wygrać nagrody głównej, czyli pary śniegowców, ale zdobyłam zniżkę na 50%, co również jest dla mnie miłym wyróżnieniem ;)


niedziela, 7 października 2012

Pantene Pro-V Intensywna Regeneracja.

Dziś przygotowałam dla Was recenzję nowej linii Pantene Pro-V do włosów normalnych. Marka Pantene jest jedną z moich ulubionych marek do pielęgnacji włosów i co jakiś czas do niej wracam. Jak pewnie większość z Was zauważyła marka ta niedawno zmieniła opakowania i formuły kosmetyków- po ponad siedmiu latach badań wprowadziła na rynek nową ofertę produktów do włosów. Opinii na ten temat jest dużo- jedni uważają, że wcześniejsze kosmetyki tej marki były o wiele lepsze, inni nie czują różnicy, a co na to ja? Zaraz się dowiecie ;)


Linia Pantene Pro-V dla włosów normalnych:
Naukowcy Pantene opracowali nowy polimer – zwany „super polimerem” – AM Triquat-76, który pomaga efektywnie wygładzać nierówności na powierzchni włosów, sprawiając, że składniki odżywcze łatwiej przylegają do powierzchni włosa i lepiej chronią go przed uszkodzeniami, wygładzając nierówności i zapobiegając elektryzowaniu. Z kolei w odżywkach z tej serii zastosowano nowy kationowy surfaktant, który dodatkowo pomaga wyrównywać włókna włosów, ułatwiając ich rozczesywanie.


1) Proctect&Gamble, Pantene Pro-V Intensywna Regeneracja, Szampon do włosów normalnych.
Na jego temat nie mogę powiedzieć żadnego złego słowa, bo poza tym, że ma inny zapach i konsystencję nic się nie zmieniło. Nadal dobrze oczyszcza włosy, nie obciąża i nie przetłuszcza ich. Cenię sobie to, że po umyciu włosy są miękkie i lekko błyszczące. Poza tym łatwo się pieni i jest wydajny, co wpływa na moją ocenę pozytywnie! Jeśli jeszcze go nie miałyście, polecam spróbować. 

2) Proctect&Gamble, Pantene Pro-V Intensywna Regeneracja, Odżywka do włosów normalnych.
Tak jak z szamponu, tak również z odżywki jestem bardzo zadowolona. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę przy aplikacji, to oczywiście zapach- piękny zapach (typowy dla kosmetyków tej marki). Konsystencja również przypadła mi do gustu- jest gęsta, dzięki czemu nie spływa z włosów. Ja nakładam ją od połowy długości włosów na jakieś 3-4 minuty i spłukuję. Muszę powiedzieć, że już przy spłukiwaniu czuję, że moje włosy są miękkie i delikatne w dotyku. Odżywka nadaje im takiej lekkości, dzięki czemu lepiej się je rozczesuje ;).

3) Protect&Gamble, Pantene Pro-V, Serum odbudowujące do zniszczonych końcówek.
Zacznę od tego, że moje końcówki są zniszczone i niestety mają tendencję do rozdwajania się. Oczywiście odwiedzam fryzjera dość regularnie- jednak z naturą chyba nie wygram. Prawdę mówiąc od takiego kosmetyku nie oczekuję cudów- wystarczy, żeby poprawił wygląd końcówek. Serum zaczęłam używać zamiast jedwabiu- ma większe opakowanie, a co za tym idzie starcza na dłużej i cena wydaje się atrakcyjniejsza. Porównując ten produkt do jedwabiu, muszę przyznać, że daje bardzo podobny efekt- świetnie nabłyszcza i wygładza włosy! No i ten zapach- naprawdę piękny, zupełnie jak guma balonowa- totalnie przypadł mi do gustu! 


4) Protect&Gamble, Pantene Pro-V, 2minutowa maska głęboko regenerująca do włosów normalnych.
No i na końcu zostawiłam mój największy hit, który absolutnie polecam! Chyba pierwszy raz spotkałam się z tak dobrą maską- poza tym, że jest mało wydajna, ma same zalety! Ma piękny zapach, świetną konsystencję, super odżywia moje włosy, nie obciąża i nadaje piękny połysk mojej czuprynie. Ponadto wystarczą tylko dwie minuty aplikacji i można cieszyć się obiecanym efektem. Mimo tej małej wydajności, polecam! :)

Jak widać nowa seria zdecydowanie przypadła mi do gustu, co nie znaczy, że ta starsza była gorsza. Nowa urzekła mnie świetnym zapachem, super konsystencją i innowacyjnym opakowaniem. Każdy z produktów nowej linii Pantene Pro-V jest inny- jeden świetny, drugi przeciętny, jednak myślę, że warto spróbować, gdyż żaden z nich nie jest kiepski. 

A Wy miałyście już coś z tej nowej linii? Jak oceniacie te kosmetyki? ;)

piątek, 5 października 2012

tutti frutti- mango&brzoskwinia!

Zaczął się rok akademicki i studia pochłonęły cały mój wolny czas, ale mam nadzieję, że tylko początki są takie, no i pewnie sesja też ;c. Muszę się przyzwyczaić i myślę, że będzie dobrze ;). Na szczęście mam wolne piątki i mogę szybciej wrócić do swojego rodzinnego miasta, a tym samym mam więcej czasu dla siebie. ;)

A dziś przygotowałam dla Was baaardzo pachnący, zwiększający wydzielanie endorfin, stymulujący pozytywną energię post, a mianowicie chodzi mi o recenzję kosmetyków marki Farmona Tutti Frutti- lekki mus do ciała i olejek do kąpieli. 


Zacznijmy od musu do ciała o zapachu mango i brzoskwini <3


"Lekkie musy do ciała z tej linii zostały wzbogacone fitoendorfinami i przepysznymi aromatami egzotycznych owocowych kompozycji. 
Cudownie lekki mus do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i soczyście świeżym zapachu dzięki zawartości karite głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia, sprawiając że ciało staje się zachwycająco miękkie, delikatne i jedwabiście gładkie. 
Kosmetyk dostępny w wariantach zapachowych: 
-Melon i arbuz; 
-Figi i daktyle; 
-Mango i brzoskwinia."

Mus- jak widać- jest zamknięty w bardzo poręcznym słoiczku, dodatkowo zabezpieczony jest folią, dzięki czemu mamy pewność, że kosmetyk nie był wcześniej traktowany jako "tester". Co mnie w nim urzekło? Oczywiście to, co zawsze cenię sobie w takich kosmetykach, czyli piękny i przyjemny zapach, który unosi się w cały pomieszczeniu. Połączenie manga i brzoskwini sprawia zdecydowanie mi odpowiada, a nawet uzależnia! Co do konsystencji- to jest naprawdę w porządku- coś podobnego do kremu do twarzy, skóra po aplikacji jest dostatecznie nawilżona i miła w dotyku, jednak myślę, że osoby z suchą skórą potrzebują czegoś "bardziej nawilżającego". Na pewno największą zaletą tego kosmetyku jest piękny, soczysty zapach przypominający mi wakacyjne chwile. ;)


"Olejek do kąpieli Tutti Frutti zawiera fitoendorfiny - cząsteczki szczęścia, które wprowadzają w doskonały nastrój, stymulują pozytywną energię, radość i chęć do działania. Owoce noni rosnące na bajecznych, przepełnionych słońcem wyspach Polinezji zwiększają wydzielanie endorfin, pozwalają cieszyć się wspaniałym nastrojem i pełnią szczęścia. Wyjątkowo lekka, puszysta piana zmysłowo otula ciało, a radośnie świeży, soczysty zapach pobudza i orzeźwia. Dzięki zawartości olejku z kokosów nie wysusza skóry, delikatnie ją nawilża i wygładza. 
Dostępny w 3 wersjach zapachowych: melon i arbuz; figi i daktyle; mango i brzoskwinia."


Zacznijmy od tego, że produkt ten nazwałabym raczej płynem do kąpieli, a nie olejkiem- w żaden sposób nie nawilża, ale też nie wysusza skóry. Poza tym jednym drobiazgiem kosmetyk ten jest jak najbardziej godny polecenia! Pachnie- podobnie jak mus do ciała- zniewalająco i utrzymuje się na skórze naprawdę długo. Produkt jest bardzo wydajny- mi starcza naprawdę na długo, a stosuje go również jako żel pod prysznic. Opakowanie kosmetyku cieszy oko, a zawartość zmysły, także wszyscy będą zadowoleni! ;)