niedziela, 26 sierpnia 2012

dziewczyny lubią brąz!


Każda, no może prawie każda z nas marzy o skórze lekko muśniętej słońcem, przybrązowionej i zdrowo wyglądającej. Jednak nie każdy może pozwolić sobie na długie leżenie na słońcu, no i wtedy z pomocą przychodzi nam samoopalacz.

Jest to świetna alternatywa dla solarium i naturalnego słońca. Jak wiadomo używanie tego rodzaju kosmetyków jest zdecydowanie zdrowsze, niż korzystanie ze słońca: sztucznego, bądź naturalnego.

Do tej pory miałam możliwość stosowania dwóch balsamów brązujących i chyba przy tych pozostanę już. Są to: \'Johnon\'s holiday skin\' oraz \'Sammer beauty\' od nivea. Samoopalacze stosuję głównie do nóg i z tych jestem bardzo zadowolona. Wiele kobiet narzeka na zapach owych kosmetyków, nie wiem czemu, ale mi podobają się takie właśnie zapachy. ;)

Wiele z nas na starcie zraża się do tych kosmetyków, a moim zdaniem niepotrzebnie. By kolor naszej opalenizny był równomierny i naturalny, warto wcześniej dowiedzieć się, jak przygotować naszą skórę. Oczywiście przed każdą aplikacją należy zrobić dokładny peeling, już o depilacji nie wspomnę. Dzięki temu dokładnie oczyścimy naszą skórę. Uważać trzeba też na okolice kolan, łokci i kostek- w tych miejscach należy nakładać mniej kosmetyku, by zapobiec nieestetycznym plamkom. Samoopalacz powinniśmy aplikować kolistymi ruchami, trzeba również pamiętać o tym, by nie przesadzić z ilością kosmetyku. Wiadomo więcej w tym przypadku znaczy gorzej! Jeśli chodzi o porę dnia, to ja staram się aplikować go wieczorem, po kąpieli wtedy jest więcej czasu, by kosmetyk się dobrze wchłonął.

Myślę, że nie warto zrażać się jakimiś małymi niepowodzeniami w tej kwestii, trochę wprawy i będziecie w tym mistrzami! ;) 

(nivea body summer beauty- jeszcze w starym opakowaniu, bo tylko takie mam zdj)

A wy stosujecie lub kiedykolwiek stosowałyście balsamy brązujące, jeśli tak, to jakie polecacie? 


PS. A rozdanie u mnie trwa, wciąż macie duże szanse! KLIK 

7 komentarzy:

  1. stosowałam z eveline, cztery pory roku oraz z dove. Jakoś żaden mnie nie zadowolił i odpuściłam sobie brąz na skórze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś bardzo często stosowałam balsam brązujący, głównie ten z Johnson, czasem samoopalacz ale tylko na twarz:) teraz na szczęście ejstem opalona z wakacji, ale niestety powoli opalenizna schodzi i może też kiedyś sięgnę po balsam brązujący:)

    Przy okazji zapraszam Cię do siebie na konkurs, w którym do wygrania zestaw odzywek i lakierów do paznokci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie miałam go, mało używam balsamów brązujących, prawie wcale, mam tylko jeden z Floslek

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam go, robił mi straszne plamy, ale może to kwestia rozprowadzenia? :) Stosowałam też brązujący z Eveline, a aktualnie mam Ziaję, ale używam jej b.sporadycznie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie używam takich balsamów. :)


    xoxo, elverka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzadko mi się to zdarza :) ale kiedyś stosowałam balsam z Lirene :)

    OdpowiedzUsuń